monopole naturalne » poczta » polityka gospodarcza » zielona ekonomia

Propozycja reformy i prywatyzacji Poczty Polskiej

Jako ekonomista zawsze zwracam uwagę na działalność poczty w wielu krajach. Ta jest często kształtowana przez kulturę danego kraju, jego zwyczaje i obyczaje. To tutaj jak na dłoni widać zalety i przywary elit różnych nacji. To tutaj się odciska skłonność do biurokracji, albo niechęć do niej, różna w różnych krajach. Poczty zwykle są przedsiębiorstwami użyteczności publicznej, choć ten status powoli zanika, i kraje wysoko uprzemysłowione swoje poczty prywatyzują. Niekiedy poczta jest „ostatnim bastionem” własności państwowej, jak w Wielkiej Brytanii, która wszystko inne już sprywatyzowała.

Poczta jako przedsiębiorstwo wykazuje korzyści skali, które powodują iż koszty są najniższe wówczas, gdy całość usług jest realizowana przez jedno przedsiębiorstwo. Wówczas mówimy że taka branża wykazuje własności monopolu naturalnego. Niemniej, nawet monopol naturalny może zostać przekształcony w wolny rynek jeśli oddzieli się infrastrukturę mającą tą własność (system ogólnopolskiej dystrybucji listów- działanie dwóch identycznych systemów generowałoby większe koszty niż gdyby cały ruch szedł przez jeden system) od reszty, która może zostać wystawiona na działanie wolnego rynku. Tak więc, poczta „urynkowiona” dzieliłaby się na „prywatne” i konkurujące ze sobą urzędy pocztowe, które zdawałyby przesyłki do systemu dystrybucji listów, i ów sam system o właściwościach monopolu naturalnego, który byłby już kontrolowany i regulowany przez państwo jako monopol naturalny, choć niekoniecznie musiałby być państwowy. Tak więc poczta prywatna jest możliwa, ale raczej już nie jako jedno przedsiębiorstwo, ale szereg konkurujących form operujących na wspólnej infrastrukturze- systemie dystrybucji poczty.

Intryguje mnie działalność poczty w Wielkiej Brytanii, nie tylko dlatego że na tamtym rynku pocztowym działa kilka „konkurujących” poczt, a ta państwowa ma już konkurentów. Tam wysyłanie czegoś pocztą jest na porządku dziennym, i to mimo powszechnej dostępności internetu. Poczta działa pewnie, szybko, tanio i sprawnie, a do mojego domu na północy Anglii codziennie rano dochodził spory plik rozmaitych listów. Banki, uczelnie, uniwersytety, rachunki, czasopisma- to wszystko szło pocztą w ilościach niewyobrażalnych. Kod pocztowy danego rejonu był swego rodzaju „identyfikatorem” lokalnej odrębności, małego osiedlowego patriotyzmu.

W Wielkiej Brytanii system kodów pocztowych jest opracowany tak perfekcyjnie, że wystarczy podać kod pocztowy oraz numer domu, by określić swój adres. Każda ulica ma swój odrębny kod pocztowy, składający się z liter i cyfr. Pierwszy człon określa dzielnicę miasta, i mój początek kodu: LS7, był jednocześnie powszechnie używany do jednoznacznego określenia rejonu miasta w którym mieszkałem, nie tylko przez innych mieszkańców, ale nawet w urzędach i firmach. Jeśli ktoś mnie pytał o mój kod pocztowy i numer lokalu, to po prostu znał już mój adres. Może więc warto by było zastanowić się nad zmianą kodów pocztowych w Polsce?

Skrzynki pocztowe są różnie dostępne w różnych krajach. Ja pamiętam swój pobyt w Czechach na obozie tenisowym, gdzie na ścianie naszego pensjonatu była mała, ale nowoczesna skrzynka pocztowa. Pensjonat był na odludziu, daleko na przedmieściach, i korespondencja w tej skrzynce była tylko naszym dziełem. Ale była, bowiem łatwość wysłania listu i dostępność skrzynki „na naszym rogu” powodowała że listy pisaliśmy bardziej chętnie, bowiem ich nadanie nie sprawiało kłopotu i nie wymagało wyprawy na odległą pocztę. Ową narożną skrzynkę codziennie opróżniał listonosz, przy okazji roznoszenia listów po okolicy. Poczta w małej skali, dostosowana do nisko zaludnionych regionów, jest jednak możliwa.

Tak naprawdę co najczęściej przeszkadza w wysyłaniu listów to słaba dostępność znaczków i skrzynek pocztowych. Dziś w wielu krajach zachodu znaczki można kupić w niewielkich bloczkach kilku znaczków na typowy list w większości sklepów spożywczych czy kioskach, a często opróżniane skrzynki są niemal na każdym rogu. Poczta w różnych krajach zachodu przypomina dziś skrzyżowanie sklepu papierniczego z bankiem i służy raczej tylko wysyłaniu „nietypowych” listów i przesyłek do dalekich krajów oraz usługom bankowym. Nie jest ona jednak „schyłkową” gałęzią gospodarki, po prostu raczej dostarcza specyficzne typy informacji zapisanych na papierze, które, jeśli byłyby przesyłane drogą elektroniczną, nie byłyby wygodne w odczycie.

By